Multitasking w pracy, czyli wielozadaniowość, która nie pomaga.

Praca z nadmiarem obowiązków, milionem zadań do wykonania na wczoraj… To już nie tylko opis typowej korporacji, ale wielu stanowisk w całej Polsce. Czasem tracimy kontrolę nad rzeczami do zrobienia, nie wiedząc jak się z nimi uporać. Duży wpływ na to ma oczywiście nasza asertywność lub szef, który powoduje szybsze bicie naszego serca (i to nie dla tego że nam się podoba), albo chęć awansu i wyróżnienia się spośród innych.
Multitasking zaczyna być normą, choć jego definicja tylko z pozoru brzmi tak łatwo. Umiejętność wykonywania wielu rzeczy jednocześnie to fakt, który z pewnością oczaruje niejednego rekrutera. Czy faktycznie ta cecha ułatwia nam pracę? Czy pracownik wielozadaniowy staje się bardziej efektywny?
Czy na dłuższą metę multitasking jest możliwy?
Mimo, że to marzenie wielu przedsiębiorców, a pracodawcy o naprawdę dobrego multitaskera mogliby się nawet bić, nie jest to umiejętność, której opanowanie przyniesie nam szereg zalet. Przede wszystkim wielozadaniowość wiąże się przeładowaniem informacjami i chaosem, nad którym tylko nam się wydaje, ze mamy kontrolę. Aby nasz mózg efektywnie mógł „przeskakiwać” z zadania na zadanie i skupić na nim całą swoją uwagę, potrzebuje około 20 minut. Pomóżmy zatem razy ilość rzeczy, która „spadła” nam na głowę w ciagu dnia i pomyślmy, czy czas, w którym nasza głowa nie funkcjonuje tak sprawnie jakby mogła, jest opłacalny? Zaburzenia koncentracji to nie jedyny problem z multitaskingiem, pracując nad wieloma projektami w naszym mózgu zwiększa się ilość kortyzolu – a jego spora dawka ma ogromny wpływ na zmęczenie.
Czy wielozadaniowy = bezbłędny?
Chciałbyś. Tak niestety nie ma, no chyba że przez pierwsze parę godzin po powrocie z długich, relaksujących wakacji. Nie ma możliwości, aby osoba, która jest przeładowana zadaniami, próbując je wykonać, nie popełniała błędów. Pomijanie ważnych informacji, nieprecyzyjność, a w konsekwencji podejmowanie mało trafnych decyzji to tylko kilka z „superlatyw” multitaksingu.
Pracownicy, którzy posiadają umiejętność multitaskingu są bardziej z siebie zadowoleni?
Kolejna nieprawda. Coprawda dla wielu pracowników tak właśnie może to wyglądać. Multitasking w ciagu dnia przebiega sprawnie, nic się „niewykrzacza”, więc nic tylko się cieszyć. Niestety, ale to znowu pułapka naszego mózgu. Wykonując szereg różnych zadań, w naszym mózgu zaczyna być produkowany znany wszystkim hormon szczęścia – endorfiny. Jest on spowodowany głównie tym, że odczuwamy radość, gdy jakieś małe zadanko z niekończącej się listy zostanie odhaczone. Tak już jesteśmy zaprogramowani.
Kolejne multitaskingowe mity
Pierwszy mówi, że wielozadaniowość w każdym przypadku jest zła. Tak wiemy, że właśnie przedstawiliśmy ją w najgorszym możliwym świetle. Nie jest to do końca prawda. Jest on całkiem niezły na przykład, gdy pracujemy nad trudnym i wymagającym zwiększonego wysiłku zadaniem. Gdy go wykonujemy, automatycznie przełączamy się na mniej wymagające zadanie jest wręcz wskazane. W konsekwencji nasz mózg jest nam wdzięczny, a nasz umysł ma szanse się zresetować i odpocząć. Mitem jest również stwierdzenie, że multitaskingu da się nauczyć. Niestety, nie możemy zapisać się na przyspieszony kurs szybkiego wykonywania zadań. Ta cecha wykształcą się w nas latami i nie sposób, aby pojawiła się wtedy, gdy tego zapragniemy.
Tekst zewnętrzny, artykuł sponsorowany
Hmm, chyba zależy kto co lubi